niedziela, 11 stycznia 2015

Ulubione kosmetyki Lush - Let The Good Times Roll, Cupcake i Whipstick



Sklepy Lush kuszą mnie za każdy razem gdy mam okazję odwiedzić jakiś stacjonarnie. Najczęściej przechodzę obok, mówiąc sobie, że i tak nic nie potrzebuję, ale koniec końców i tak nie mogę się powstrzymać i zawsze wracam. Mam bardzo mieszane uczucia do Lusha, a dokładnie co do stosunku jakości do ich ceny.  Natomiast, gdy już wejdę do środka to cudowne zapachy, wystrój i atmosfera sprawiają, że nie mogę się powstrzymać żeby nie wrzucić wszystkiego do koszyka. Wypróbowałam sporo ich kosmetyków i niestety większość  z nich okazało się dla mnie (cudownie pachnącym i wyglądającym) rozczarowaniem, bądź też po prostu były to zwykłe przeciętniaki o zaporowej cenie (typu szampon za 19 euro). Natomiast jest kilka produktów do których wracam gdy mam możliwość wizyty w sklepie. Usprawiedliwiam się, że okazji takich nie ma za często i traktuje te drobne zakupy jako prezent z wyjazdu.



Lush Pasta do mycia twarzy Let The Good Times Roll Face Cleanser


Mój ulubieniec z przedstawionej trójki. Skusiły mnie świetne opinie na wizażu i nie żałuję, to moje drugie opakowanie. Pachnie fenomenalnie, aż chce się go używać tylko dla zapachu. Stosuję rano, od razu poprawia mi humor. Kawałek wielkości ziarnka grochu rozrabiam z wodą, nakładam na całą twarz i masuję przez chwilę. W konsystencji da się wyczuć malutkie drobinki, dlatego pasta ma również działanie peelingujące. Oczyszcza cerę, chociaż zdecydowanie nie jest to produkt do demakijażu. Pozostawia skórę gładką i nawilżoną i co najważniejsze, nie zapycha. Kosmetyk jest ważny 3 miesiące od daty produkcji, dlatego warto sprawdzać daty w sklepie.  


Cena: ok 11 euro, pojemność: 100 g.

Skład: Maize flour, Glycerine , Talc, Water, Corn oil, Polenta, Fair Trade Organic Cinnamon Powder, Perfume, Gardenia Extract, Popcorn.
*Occurs naturally in essential oils


Lush Cupcake fresh face mask, Maska do cery tłustej



Kolejny przepięknie pachnący kosmetyk. Ulubieniec z Lusha tuż, tuż za Let The Good Times Roll. Gęsta konsystencja z delikatnymi drobinkami. Bardzo dobrze oczyszcza skórę. Cera jest widocznie jaśniejsza, wygładzona. Zostawiam na ok. 5 min, po dłuższym czasie mam uczucie ściągniętej skóry.  Kosmetyk należy przechowywać w lodówce i ważny jest jedynie miesiąc od produkcji, co może być dla niektórych małą wadą, gdyż mi osobiście trudno jest go zużyć w terminie do końca.

Cena: ok 11 euro, pojemność : 75 g. Kupiony w belgijskim Lushu, pod francuską nazwą Sauve Qui Peau

Skład: Rhassoul Mud and Linseed Infusion (Linum usitatissimum), Glycerine, Talc, Cocoa Powder (Theobroma cacao), Cocoa Butter (Theobroma cacao), Fresh Mint (Mentha piperita), Sandalwood Oil (Santalum austro-caledonicum vieill and Fusanus spicatus), Vanilla Absolute (Vanilla planifolia), Spearmint Oil (Mentha spicata), Peppermint Oil (Mentha piperita), *Limonene, Perfume



Czekoladowy balsam do ust Whipstick / Chocolalèvres lip balm


Bardzo przyjemny balsam do ust, kupiony przypadkiem, oczywiście ze względu na zapach. Cudowny aromat prawdziwej czekolady z lekką nutką wanilii i pomarańczy. Fajna konsystencja, nie tłusta ani oleista. Dobrze działa na usta skutecznie je nawilżając, równocześnie nie zostawia efektu błyszczących ust. Działanie od razu po użyciu super, chociaż dość szybko odczuwam potrzebę ponownej aplikacji.

Cena: ok. 8 euro, pojemność: 8 g

Skład: Oat Milk (Avena sativa), Almond Oil (Prunus dulcis), Beeswax (Cera alba), Dark Chocolate (Dark Chocolate), Glycerine (Glycerine), Organic Extra Virgin Olive Oil (Olea europea), Cetearyl Alcohol (Cetearyl Alcohol), Shea Butter (Butyrospermum parkii), Honey (Honey), Organic Cold Pressed Wheatgerm Oil (Triticum vulgare),Carnauba Wax (Carnauba Wax), Flavour (Flavour), Tangerine Oil (Citrus reticulata),Sweet Orange Oil (Citrus sinensis), Vanilla Absolute (Vanilla planifolia), Cocoa Absolute (Theobroma cacao), *Limonene (*Limonene), *Linalool

3 komentarze:

  1. Podczas pobytu w Anglii w minione wakacje, nie omieszkałam zajrzeć do Lush'a. Skończyło się jednak, na szczęście, tylko na zaspokojeniu moich receptorów węchu :PP Ceny faktycznie niezbyt zachęcające - przynajmniej moją kieszeń ;) Zastanawiałam się jeszcze chwilę nad peelingiem do ust, jednak uznałam, że to dokładnie ten sam, co możemy same sobie zrobić w domu, a nawet z lepszym efektem. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. tą zółtą pastę robiłam w wersji DIY wyszła super przepis u mnie na blogu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pasta do mycia twarzy jest na mojej wishliście :)

    OdpowiedzUsuń